Z anielskim pozdrowieniem:-)

Z anielskim pozdrowieniem:-)

Jutro ostatni dzień roku. Dzień podsumowań i złudnych noworocznych postanowień;-) Ten mijający rok był dla mnie dobry, dokładnie taki jakiego chciałam. Nie było fajerwerków ani ekscytujących uniesień, było trochę smutków i trochę radości czyli po prostu normalnie, i co ważne spokojnie. Jestem na takim etapie życia, że ten spokój bardzo sobie cenię...
Stara wróżba mówi, że w Nowy Rok nie wchodzi się z długami, więc zanim wystrzelą sylwestrowe fajerwerki wpadam pokazać Wam, jak bardzo "Kocham frywolitkę":-) Gdyby nie marzenia o śnieżynkowej choince oraz  Renia>> i Justynka>>, które znów zagnały nas do wspólnego supłania z pewnością frywolny rok byłby skromniejszy. Tymczasem tyle snieżynkowych supełków powiązałam ostatnio, że nawet nie zdążyłam Wam ich wszystkich pokazać więc pewnie Was jeszcze śniegiem trochę  posypię tej zimy. Ale dziś wyjątkowo śniegu nie będzie. Będzie anielsko, a potem sielsko;-)
Ten anioł prześladował mnie chyba ze dwa lata. Kusił dziewczęcą fryzurką i pięknymi skrzydłami. Wzór przygotowany i rozpisany przez Trinkę>> niby nie wydawał się specjalnie skomplikowany, ale rozpracowanie kolejności supłania wymagało wnikliwego wczytania się w angielski opis, a ja akurat w dziedzinie wzorów wolę międzynarodowe pismo obrazkowe. Z mobilizacyjną pomocą przyszło mi choróbsko, które zatrzymało mnie w domu podczas Świąt oraz grudniowe, anielskie wyzwanie w Szufladzie>> Tak oto w  świąteczne popołudnie i wieczór, w nieabsorbującym towarzystwie psa i kota (bo rodzinka wybyła), powstał sobie mój supełkowy aniołek.  Może nie jest jeszcze doskonały, bo to pierwsza próba zmierzenia się ze wzorem, ale za to ten słodziak jest cały mój:-)
 

 





Aniołka dorzucam oczywiście do szufladowego wyzwania>>


A w dziedzinie  frywolitkowych zaległości staro - rocznych pozostał mi jeszcze sznureczek, który zadała Renia  w kolejnym odcinku naszej zabawy>>. W planach była sznureczkowa śnieżynka, ale chyba mam przesyt śnieżkowy;-) bo wczoraj z prawdziwą przyjemnością sięgnęłam po kolorowy kordonek i usupłałam skromną zakładeczkę. Wzór serduszka autorstwa Irene Woo>>



 Sznureczek minimalistyczny, ale bardzo funkcjonalny;-), więc oczywiście wędruje do zabawy.


I to by było chyba na tyle w tym starym, całkiem niezłym roku.
Jutro jak widać planuję  sylwester w ogrodzie,  z Mają:-)

A na ten Nowy Rok 
oprócz zdrowia, spokoju i kochających ludzi obok,
życzę Wam 
nieustającej wiosny w sercu :-)


bo ta ogrodowa wiosna już całkiem niedługo, co nie?


Pozdrawiam:-D

(Po)Świąteczne podziękowania.

(Po)Świąteczne podziękowania.

Czas trochę zwolnił, niby Święta się skończyły, ale te ostatnie w starym roku dni, zawsze biegną mi jakoś wolniej. Może to tylko rozleniwienie spowodowane przejedzeniem, a może  syndrom nagłego odstawienia tej całej przedświątecznej bieganiny. W każdym razie lubię ten czas. Lubię te cichutkie grudniowe wieczory rozświetlone choinką, z której w tym roku jestem wyjątkowo dumna:-)  Bo chociaż nie jest cała frywolitkowa, to z małymi wyjątkami ozdobiona moimi własnymi rękoczynami. Pochwaliłam się nią  w poście z życzeniami wiec dziś tylko mały fragment, tak aby wprowadzić odpowiedni do posta nastrój;-)

Te światełka zwiastują, że czas najgorszych mroków jesiennych mamy za sobą, tylko pogoda jakoś nie chce się dostosować do tych moich okraszonych nadzieją rozmyślań;-) Dzisiaj cały dzień lało bezustannie a brak światła skutecznie niweczył moje próby fotograficzne. Bo przecież czas najwyższy podziękować Wam za gwiazdkowe upominki, pamięć, podarowany czas i wszystkie dobre życzenia. 
Dziękuję więc za piękne karteczki, które wśród rachunków i reklam zapychających skrzynkę są czytelnym znakiem tego, że mimo iż znamy się przede wszystkim wirtualnie, to łączą nas bardzo ciepłe i szczere relacje.
Pozbierałam dziś porozstawiane w różnych miejscach domu kartki, (mam nadzieję, że o nikim nie zapomniałam;-)) i z wielką przyjemnością jeszcze raz poczytałam treść, którą przyniosły.
 Przepraszam za kiepskie zdjęcia i z całego serca dziękuję...

Od Eryki przyleciała razem z kartką gwiazdka na szczęście, a od Agatki haftowana zawieszka.


 Dziękuję również za wszystkie życzenia pozostawione w blogowych komentarzach oraz przesłane mailowo.

A oprócz tych pełnych serdeczności kartek o świąteczny nastrój zadbały również wasze piękne prace, za które również chciałabym podziękować. Najpierw Marysi>>, która zaczęła mnie rozpieszczać świątecznie już w listopadzie obdarowując własnoręcznie ozdobionym pojemnikiem na świąteczne łakocie.


Marysia go także chwilkę później wypełniła domowymi piernikami, które rozeszły się błyskawicznie, został mi tylko ten piernikowy rogacz, ale to chyba tylko dlatego, że zawitał później, a ja go dobrze schowałam;-)
W ramach świątecznej wymianki, na którą umówiłyśmy się po sąsiedzku dostałam również od Marysi  ślicznie opakowane ozdoby "kardynalskie". Zdjęcia zapożyczyłam sobie za pozwoleniem od autorki, żeby oddać cały urok tych misternych haftów.




Śnieżynki zdobią choinkę a aniołki strzegą świątecznej atmosfery porozwieszane w różnych zakątkach domu. Marysiu serdeczne dziękuję:-)

Chciałabym również podziękować dziewczynom, które mimo mojego świątecznego opóźnienia znalazły czas i ochotę na spełnienie moich zachcianek.  Gosi>> za szydełkowe bombki, które rozgościły się na choince...


oraz Danusi>> za towarzysza, który swoim świątecznym humorem zawojował serca wszystkich domowników i gości podczas kanapowych posiedzeń. 


Tak sobie patrzę na te zdjęcia i jestem pewna, że nawet jeżeli z różnych życiowych powodów należę do osób które za Świętami jakoś specjalnie nie przepadają, to nie sposób się nimi nie cieszyć dzięki Wam. 
Dziękuje jeszcze raz i pozdrawiam cichutko rozświetloną grudniową nocą.
 Czas najwyższy wziąć przykład z moich towarzyszy i pospać troszkę, Nowy Rok za pasem, ale zanim nadejdzie  jeszcze tutaj wpadnę, bo mam frywolne zaległości do nadrobienia:-)


Najjaśniejsza gwiazdka...

Najjaśniejsza gwiazdka...

Niech błyśnie pierwsza gwiazda, by wytęskniony nastał czas,
gdy wszystko będzie jasne i światła jakby więcej w nas.
Niech pierwsza gwiazda błyśnie, by do spotkania wszystkim nam powód dać,
byś wrócić chciał do domu, na małą chwilę dzieckiem się stać.

***
 Chwała na wysokości, dziecięcy słychać śpiew.
Niebiański pokój płynie do naszych serc.
Dzieckiem stać się na nowo, niezwykłą poczuć moc,
odnaleźć naszą gwiazdę w tę Świętą Noc.
Piotr Nazaruk


Życzę Wam, aby w ten świąteczny czas
każdy odnalazł swoją gwiazdkę:-)
Pięknych Świąt
i pełnego Dobrych Dni Nowego Roku.


 
Niedziela pracująca.

Niedziela pracująca.

Było kiedyś coś takiego jak niedziela handlowa, czy jeszcze jest, nawet nie wiem;-) Pamiętam, że za dzieciaka właśnie w tą niedzielę wczesnym świtem ruszałam z mamą rezerwować miejsce w kolejkach. Bo w niedzielę handlową w sklepach pojawiały się pomarańcze, czekolady, prawdziwe kakao i śląska kiełbasa - towary nadzwyczajne, smakujące wtedy Świętami bardziej niż karp. Dzisiaj handel niedzielny spowszechniał podobnie jak pomarańcze, co jak wszystko w życiu ma oczywiście swoje plusy i minusy. 
W temacie handlowym pozostając dodam jeszcze, że wczoraj odwiedziłam nasz małomiasteczkowy kiermasz organizowany od trzech lat w ostatnią przedświąteczną sobotę. Rękodzielniczych stoisk nie było zbyt wiele, ale sporo atrakcji dla dzieciaków i klimat bardzo świąteczny. Okupiłam się w dzwonki, aniołki dorzuciłam kilka śnieżynek szydełkowych (sprzedawanych właściwie za bezcen) i wróciłam do domu z mocnym postanowieniem doprowadzenia do porządku swoich choinkowych ozdób, tych z lat ubiegłych i tych, które powstały ostatnimi czasy. W ten oto sposób niedziela handlowa minęła mi na praniu, usztywnianiu i upinaniu.  Trochę mi się tego świątecznego rękodzieła uzbierało, bo mimo wieczoru pranie ciągle w toku:-)  
Jednej dziedziny na kiermaszu nie udało mi się odnaleźć. Na żadnym stoisku nie spotkałam ani grama frywolitki, widać to jednak towar bardziej luksusowy i na prowincję nie dociera;-). A w temacie frywolitkowych ozdób trwają u mnie nieustannie prace akordowe, w dodatku na nocną zmianę. Z kolekcji znów trochę ubyło i poleciało w świat, ale też przybyło kilka śnieżynek. Najświeższa, dzisiejsza i moim zdaniem najładniejsza powstała według wzoru Robin Perfetti>>


Chętnie sięgam też po sprawdzone, równie dobre technicznie i estetycznie wzory Renulka>>


A cały nowy narybek po dzisiejszej kąpieli wygląda tak:

W sumie to wygląda nawet lepiej, bo zdjęcie niestety kiepskie.
Do wyżej wymienionych wzorów doszły malutkie śnieżynki według wzorów Jana Stawasza i Jon Yusoff>> Supłałam z Aidy 20 i Muzy 20. Nici Muza testuję pierwszy raz, są bardziej "miękkie", słabiej skrecone i trochę "owłosione". Przed usztywnieniem różnica między właściwościami tych dwóch kordonków jest bardzo dobrze widoczna. Te supłane z Muzy zdecydowanie wymagają usztywnienia i ułożenia, te z Aidy można by właściwie wieszać na choince bez usztywniania. Różnice zacierają się po wykrochmaleniu. Wczoraj dosupłałam jeszcze dwie śnieżynki z kółeczek odwróconych według wzoru  Lene Bjorn, bo poprzednie>> mi wyszły;-) Ta po lewej jest usupłana z Aidy,  a ta druga z Muzy. Myślę, że różnica na pierwszy rzut oka jest właściwie niewidoczna, co nie zmienia faktu, że z Aidy supła mi się zdecydowanie lepiej i szybciej, tylko niestety zapasy tej rewelacyjnej do frywolitek nitki szybko mi się kurczą i za chwilkę będzie trzeba poszukać dobrego zamiennika. 


To na koniec jeszcze jedno zdjęcie wynikające z dzisiejszej, pracowitej niedzieli. Jedna z moich pierwszych (supłanych jeszcze na igle) śnieżynek w porównaniu z ostatnią;-)


Pozdrawiam prawie świątecznie i biegnę zobaczyć co tam słychać w blogowym świecie, bo przez tą moją gonitwę zawodowo - świąteczno - frywolitkową mam chyba trochę zaległości;-)

I przyszła wiosna;-)

I przyszła wiosna;-)

Nie, wcale mi nie odbiło:-) Taki przywilej, mogę mieć wiosnę w grudniu, powiedzmy że na razie przedwiośnie, ale dobre i to. Bo wszystko w życiu ma swoje plusy, nawet choroba, tylko że guzik ją obchodzą pory roku albo  Święta;-). No właśnie, Święta podobno idą, a ja jestem dobry miesiąc do tyłu. Dom trzeba ogarnąć, wikt świąteczny zaplanować, pomyśleć o prezentach, nadrobić zaległości w pracy - trochę  dużo tego jak na dwa tygodnie. W związku z powyższym podjęłam wczoraj odważne wyzwanie pod tytułem "gonię święta" i  zabrałam się za nieporządki;-) czyli świąteczne kartki na anulkową zabawę>>.  Miałam sobie ten miesiąc odpuścić, ale przez cały długi rok co miesiąc się meldowałam z tymi swoimi wyklejankami więc nie wypadało dać za wygraną. Karteczki bardzo szybkie i proste, dopasowane do wytycznych Natalii>> czyli grudniowej projektantki.
Są dzwoneczki na dechach...



jest choinka z prezentami...



 i zima za oknem albo w ramce, chociaż u mnie to chyba wygląda jak w telewizorze:-)



Dopełniając formalności dorzucam oczywiście banerek z inspiracjami Natalii oraz kolaż dla Ani.


Korzystając z papierowego nieporządku wykleiłam jeszcze jedna kartkę. To było dopiero wyzwanie, bo to miała być specjalna kartka świąteczna dla pewnego wielbiciela folku. Wiecie, że ja kocham folk, ale niekoniecznie na bożonarodzeniowych kartkach;-) Trochę czasu zajęło mi dumanie jak te dwa wiosenno-zimowe światy połączyć, ale w końcu wymyśliłam sobie tak...

Mnie się podoba, wieje optymizmem:-)

A kartka jest dla jednego z mieszkańców domu Pomocy Społecznej w Niegowie. Od trzech lat podsyłam tam karteczki i drobne upominki dołączając do corocznej Robótki>>. Gdyby ktoś miał ochotę podzielić się świątecznym życzeniem z tymi, którzy bardzo naszych ciepłych myśli potrzebują, to zachęcam.
https://jestrobotka.blogspot.com/2017/11/robotka-2017.html

A ja uciekam gonić Święta i bardzo serdecznie Wam dziękuję♥ za wsparcie i dobre słowa, które w różny sposób do mnie dotarły w ostatnich dniach. 

Pozdrawiam świąteczno - wiosennie:-)

Na drogę.

Na drogę.

Kolejny mały człowieczek wyruszył w swoją wędrówkę. Na drogę, jak zwykle, postanowiłam wyposażyć go w dobre buty.







Oczywiście nowe buciki potrzebowały stosownego opakowania;-)



Ponieważ zima za pasem więc korzystając z przymusowego aresztu domowego;-) wydziergałam jeszcze skromniutki i prosty kocyk. Po raz pierwszy sięgnęłam po włóczkę szenilową, dedykowaną specjalnie dla dzieci (Himalaya Dolphin Baby). Niewątpliwie jej miękkość i puszystość jest niesłychanie kusząca, ale nie do końca potrafiłam zdecydować się na wzór, bo efekt dziergania jest jednak zupełnie inny, niż w przypadku "zwykłej" włóczki.

Dzięki dobroci i hafciarskim umiejętnościom Marysi>>, kocyk został spersonalizowany. Marysiu serdecznie dziękuję w imieniu swoim i Kubusia.







Szczęśliwej drogi Maluszku ♥


Przepraszam za kiepską, bardzo listopadową jakość zdjęć. 
Pozdrawiam bardzo serdecznie:-)

Copyright © 2014 Papierolki , Blogger