Wzorki i kolorki
W zasadzie to nie wiem skąd mi ten pomysł wpadł do głowy. Z reguły lubię jak świat wokół mnie, w tym także ten materialny, jest prosty (nie mylić z nudny:)), bez zbędnych udziwnień i nadmiaru. Kiedy szukam pomysłu na jakiś wyplatany koszyk staram się trzymać zasady albo wzorki, albo kolorki. Pewnie dlatego najczęściej używam prostego splotu ósemkowego, chociaż inne też znam;). Wyplatając kolejny pękaty koszyk, lekko nagięłam tą moją bezpieczną zasadę unikania nadmiaru. Splot co prawda pozostał klasyczny, ale postanowiłam po(ś)wirować i pobawić się spiralkami. Robiłam to już wielokrotnie, ale zazwyczaj używałam wtedy
rurek jednobarwnych w kontrastujących kolorach. Tym razem rurki też są
kontrastujące, ale czarne - ulotkowe miały dodatkowo jakiś dość
jaskrawy, kolorowy wzorek.
Efekt tych doświadczeń mnie osobiście średnio się spodobał, jak dla mnie, za dużo "się dzieje." Ale cóż, czasem trzeba dotknąć ognia, by przekonać się, że parzy. Koszyk jest i jeśli nikomu nie przypadnie do gustu, to na pewno zostanie zagospodarowany, bo miejsca w szafach mam sporo:)
To może dla uspokojenia oczu kilka fotek z dzisiejszego popołudniowego buszowania w ogrodzie. Jednak matka natura to najlepszy artysta, miesza wzory, faktury, kolory, kształty... a i tak, zawsze budzi zachwyt, przynajmniej mój:)
A to moja jedyna w ogrodzie lilia, dostała nawet imię -Ola, bo jest dokładnie mojego wzrostu:)
i coś na deser...
Pozdrawiam serdecznie:)
Ola